7 wymówek by nie ćwiczyć. Ilu z nich używasz na co dzień?

Wakacje się kończą, a ja wciąż czekam na cud, stosując dietę cud! Ja wiem, że ważne jest to co jest w środku, a nie na zewnątrz, ale jak każda kobieta marzę o tym by wyglądać w bikini jak te wszystkie Instagramerki (przerabiane, czy też nie przerabiane w photoshopie – nie mi dociekać). Na opcję „schudnę do wakacji” już się chyba nie załapie, ale może rozpocznę program „schudnę do Sylwestra”. Bo wiesz, mam w szafie kilka takich kiecek, w które bardzo chciałabym się zmieścić. I od kilku lat mam taki zamiar! Niestety wrodzony leń daje o sobie znać. Każdego dnia wymyśla kolejną wymówkę i obiecuje, że „już od jutra” na pewno zacznie dbać o siebie i regularnie ćwiczyć. Tylko właściwie kiedy nadejdzie wyczekiwane „jutro”? Przed Tobą siedem wymówek, aby nie ćwiczyć dzisiaj, tylko jutro!

dieta cud

1. Jestem niedysponowana

Pamiętasz tą niemalże kultową wymówkę ze szkolnych lekcji wf-u? Okazuje się, że to dobry wykręt na każdy dzień, bo przecież nie będę zaczynać ćwiczeń przed okresem! W trakcie – wykluczone! A po – znajdę inną wymówkę! I koło się kręci niezależnie czy naprawdę jesteś niedysponowana czy też nie! Podczas miesiączki nie musisz leżeć na kanapie z paczką chipsów, naprawdę możesz wtedy ćwiczyć!

2. Imieniny cioci, urodziny babci

Po co zaczynać serię ćwiczeń skoro w sobotę są imieniny cioci? Przecież nie zrezygnuję z tych wszystkich pyszności, ciast i deserów, a jak już się napcham, to nie dam rady ćwiczyć. Decyzja prosta, zacznę ćwiczyć zaraz po imieninach, przecież cioci nie odmówię! Zawsze znajdzie się jakaś okazja, jak nie u cioci, to u babci, wujka, stryja żony czy brata kuzyna ciotecznego. A słodkości nie pójdą w biust, mimo że każda z nas by tego pragnęła!

3. Nie mam czasu

W dzisiejszych, bardzo zabieganych czasach może i byłby to problem, w końcu obiad nie ugotuje się sam, mieszkanie nie posprząta, dzieci nie zajmą same sobą, a i zarobić na rodzinę trzeba! Jednak … na ulubiony serial zawsze czas się znajduje to może i na porcje ćwiczeń się znajdzie?

4. Dzieci mi przeszkadzają

Za każdym razem kiedy tylko znajdę wolną chwilę, odpalę płytę z treningiem Ewy Ch., w pobliżu pojawiają się dzieci. Zajęte wcześniej czymkolwiek, odpuszczają zabawę i obserwują. Żaden problem jeśli robią to po cichu, ale nie! W ciągu pierwszych pięciu minut usłyszysz tyle komentarzy, ile od męża gdy ogląda mecz: „mamo wyżej nogę”, „zobacz ta pani skacze szybciej od Ciebie”, „ale czemu tak sapiesz, tamta pani tak nie robi”. I momentalnie odechciewa się treningu.

5. Muszę kupić … buty, matę, strój (wstaw odpowiednie słowo)

Bez odpowiednich butów nie ma co zaczynać! Ćwiczyć w zwykłym dresie … phi … to takie passe. Idealne wymówka, dobra na wszystko! Nie ważne czy chodzisz na siłownię czy też ćwiczysz w domowym zaciszu perfekcyjny look musi być!

6. Nie ma sensu … bo znowu się poddam

Jeśli tak do tego podchodzisz jesteś z góry skazana na porażkę. Znajdź motywację, wyobraź sobie siebie na plaży, w bikini, bez wystających boczków lub obiecuj sobie nagrody za wytrzymanie odpowiedniej ilości dni przy treningu (oby to tylko nie były słodycze!). Kryzysy zdarzają się każdemu, znajdź pomysł jak je pokonać. Może zacznij ćwiczyć z koleżanką. Wtedy jedna drugą będzie motywować.

7. Nie odpowiednia pogoda

Szukający wymówek, zawsze je znajdzie! Dzisiaj może być za zimno, co za tym idzie nie pobiegam, bo się przeziębię, zmarznę, mam zbyt lekki strój itp. Gdy znów będzie za gorąco to się spocę, zmęczę i nie będę miała siły! Nie ma to jak zganiać na pogodę! Przestań czekać na odpowiednią aurę, bo zanim się obudzisz może się okazać, że już lato i czas nakładać bikini … na oponki!

O Chodakowska! O Lewandowska! Zdradź swój sekret! Podpowiedz jak walczyć ze słabościami i jak zwalczyć kryzys dnia czwartego, który za każdym razem mi się przytrafia (regularnie jak w zegarku!). Piszę tu teraz, zaraz otwarcie: od DZISIAJ zaczynam ćwiczyć! Biegnę założyć moje trendy różowe najki i widzimy się na treningu!

A gdybyś pytała, na dzieci patent sam się znalazł: po kilkunastu minutach komentarzy w pokoju zaległa cisza, słychać bzyczenie obudzonych ze snu much i cichy szept młodszego syna „mamo, a czy ta pani nas widzi, bo ona ciągle do Ciebie mówi” …

Na koniec w temacie diety … próbowałam już naprawdę wielu:
– pudełkowej (kończyło się na pudełku pizzy),
– głodówkowej (wytrzymałam od obiadu do kolacji)
– od poniedziałku (do dziś nie zdecydowałam którego)
No zawsze wiatr w oczy! Dlatego zdecydowałam się na dietę cud. W końcu życie jest zbyt krótkie by rezygnować z pysznego jedzonka!

Kto ze mną? Użyj hasztaga #teammamawdomu i pokaż swoją dietę cud!


Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.

Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/
Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//


Reklama:
Będzie mi miło, gdy podzielisz się tym wpisem z innymi 🙂
Share on Facebook
Facebook
Share on LinkedIn
Linkedin
Tweet about this on Twitter
Twitter
Email this to someone
email
Share on Google+
Google+
Pin on Pinterest
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *