Wprawdzie ferie zimowe w województwie lubelskim dopiero się zaczęły, ale my już wyprawę mamy za sobą. Właśnie wróciliśmy z 8 dniowej wycieczki na Fuertaventurę. Pojechaliśmy wcześniej tylko po to, aby zobaczyć słynny karnawał, opisywane w przewodniku zabawy i korowody na ulicach. Do tego chcieliśmy się trochę wygrzać, jeszcze więcej pozwiedzać i nacieszyć się moją ulubioną kanaryjską kuchnią. Prawie wszystko udało się zrealizować, tylko niestety karnawału nie zobaczyliśmy na Fuercie!
Pogoda zimą na Fuertaventurze
Pierwsze pytanie zaczynające każdą moją rozmowę ze znajomymi dotyczy pogody na wyspie. Luty na Fuertaventurze przypomina mi lato w kieleckim. Niby ciepło, ale ciągle wieje. Wiało więc rano, wiało w południe i wiało wieczorem, ale spokojnie można się było opalać i łapać promienie ciepłego słońca.
Zacznijmy od hotelu …
Zatrzymaliśmy się w hotelu RIU Oliva, całkiem znośnym sanatorium, bo średnia wieku oscylowała w granicach 70 lat. Wszędzie można było spotkać wesołych emerytów grających w bingo lub kanastę, a dla odróżnienia mijały nas liczne rodziny przybyłe z Niemiec. Czy mi się wydaje, czy oni mają całkiem przyjazny socjal, bo liczba potomstwa była znacznie wyższa niż 3? Co by nie mówić o hotelu, położony jest przepięknie bo przy najpiękniejszej złotej plaży i przy objętych ochroną wydmach. Spacery po rozpalonym złotym piasku były prawdziwą przyjemnością.
Kąpiele wodne i słoneczne …
Jeśli chodzi o leżakowanie to spokojnie po lutowej wycieczce możecie wrócić do domu z opalenizną. Gorzej wygląda sytuacja z kąpielami wodnymi. Woda w oceanie nie jest lodowata, jednak wspomniany wiatr przeraża po wyjściu, a i fale przy takich wichrach nie są zbyt łagodne. Przez 8 dni naszego pobytu flaga przy stanowisku ratownika, anie razu nie zmieniła koloru z czerwonego. Dla jednych wysokie fale i mocny wiatr są utrapieniem, a inni przyjeżdżają tu właśnie po to by spróbować kite serfingu.
Zwiedzanie Fuertavetury
Tradycyjnie już wypożyczyliśmy samochód, aby na własną rękę (tę, która trzyma przewodnik) zobaczyć co skrywa w sobie najbardziej wietrzna z Wysp Kanaryjskich. W promocji zamiast dwóch dni, dostaliśmy trzy, co spokojnie wystarczyło by zobaczyć wszystkie miejsca w jakie bogata jest Fuertaventura. Podsumowując wyszło taniej niż wycieczka zorganizowana przez biuro podróży, a i więcej miejsc udało nam się zobaczyć! A jaki kierunek obraliśmy?
Zwiedzanie dzień 1, czyli Corralejo, El Cotillo
Jakieś pięć kilometrów od hotelu, położone jest Corralejo – miasteczko typowo turystyczne. Zaopatrzyliśmy się tam w souveniry, pocztówki z wakacji, mieliśmy okazję pospacerować po afrykańskim targowisku (imigranci mogą sprzedawać produkty dwa razy w tygodniu na specjalnie dla nich ustawionym targu, jednak w większości są tam podróbki Michaela Korsa czy Gucci) i pooglądać jachty w porcie. Miasteczko jest gwarne, kolorowe i warto się do niego wybrać, nawet po to by zrobić zakupy. Oczywiście nie obyło się bez takich atrakcji jak godzinne zbieranie muszelek na plaży czy spacer wzdłuż oceanu. Pozostałą część dnia zostawiliśmy sobie na północno-zachodnie wybrzeże i El Cotillo. Na najbardziej wysuniętym cyplu, znaleźliśmy latarnię morską i tajemnicze wieże z kamieni. Nie wiem dokładnie co mają one oznaczać, ale jak wszyscy to wszyscy, więc i my zostawiliśmy swoją!
Zwiedzanie dzień 2, czyli jedziemy do Oasis Park i szukamy plaży w Costa Calma
Oasis Park to taki must see wyspy, niezależnie czy jedziesz z dziećmi czy w towarzystwie samych dorosłych osób, zajdziesz tam coś co Ci się spodoba. Atrakcja na kilka godzin, których nie można nazwać straconymi. W ramach biletu spacerujesz po parku, masz możliwość obejrzenia pokazów papug, lwów morskich i ptaków drapieżnych. Co takiego niesamowitego przyciąga tu całe tłumy turystów? Możliwość karmienia zwierząt! Za 1,5 Euro kupicie opakowanie warzyw, które z Waszej dłoni zjadają żyrafy. Możecie też podrzucić coś wielbłądom, hipopotamom czy słoniom. Dzieciaki będą tu przeszczęśliwe!
Jako, że park jest oddalony od (naszego) hotelu o ponad godzinę drogi, postanowiliśmy wyruszyć dalej na południe i poszukać jakiejś przyjemniej plaży. Zadanie to okazało się nie tak proste jak to sobie wyobrażaliśmy. W Costa Calma są przepiękne piaszczyste plaże, jednak wszystkie zjazdy prowadziły do hoteli. Gdy udało nam się wreszcie zaparkować przy skałach i ruszyć w odpowiedni kierunku, okazało się, że plaża owszem jest piękna, ale przebywający na niej nudyści już nie koniecznie!
Zwiedzanie dzień 3, czyli Betancuria, Antigua i Peurto del Rosario
Trzeci dzień przeznaczony na lokalne wycieczki postanowiliśmy spędzić w centralnej części wyspy i jednocześnie najstarszych miastach. Wiecie jak wyglądają drogi na Fuertaventurze? Są piękne asfaltowe, bez dziur i wyboi, a gdzie nie pojedziecie na poboczach pasą się kozy. Generalnie wyspa kojarzona jest z kóz i wiatraków. I jedne i drugie udało nam się wiele razy zobaczyć. A przejazd do Betancurii po górskich serpentynach, uważam za najciekawszą atrakcję! Na najwyższym punkcie widokowym z samochodu wysiadł tylko tata, my jakoś nie mieliśmy ochoty widzieć tego spoza szyb. Betancuria i Antigua to przyjemne, małe miasteczka z rynkami wypełnionymi turystami i grającymi na gitarach kanaryjczykami.
Południe wyspy, na które nie można dojechać
Miałam straszną ochotę zobaczyć południową część wyspy i wspaniałą plaże Cofete, której zdjęcia widziałam w przewodniku. Jednak ubezpieczenie samochodu nie obejmuje dróg szutrowych. Dlatego, zdecydowaliśmy się na wyprawę off-roadową. Fakt, że przyjemność nie należy do najtańszych, ale uwierzcie mi, że było warto (mimo że nie używaliśmy wyciągarki, ani nie wjechaliśmy w błoto). Zobaczyliśmy nie tylko piękne plaże i przeżyliśmy przejażdżkę po kanaryjskich górach, ale również poznaliśmy historię Willi Waltera. Legendy mówią, że po II Wojnie Światowej, Niemieccy dowódcy poddawali się tam operacjom plastycznym, by potem z nową twarzą wyjechać do Argentyny. Opiekujący się willą potomek służącego niechętnie wpuszcza w swoje progi turystów, nam udało się jednak zobaczyć część zarówno z zewnątrz jak i od środka. Budynek jest tak usytuowany, że z góry zasłaniają go chmury położone na szczytach gór, a z dołu osłaniały go dawniej rośliny posadzone kaskadowo na zboczu.
A jak to było z tym karnawałem?
Trzy razy jeździliśmy do stolicy Fuertaventury – Puerto del Rosario, by zobaczyć legendarny karnawał. Nigdzie nie było rozpiski „kiedy, co i jak”, pytani rezydenci potrząsali tylko ramionami. Raz tylko udało nam się trafić na zabawę skierowaną typowo dla dzieci, były dmuchańce, plac zabaw i kolorowo poprzebierane dzieciaki. Jednak panujący klimat bardziej przypominał mi dożynki gminne niż karnawał. Tym tematem jestem niestety rozczarowana, myślę, że na Gran Canarii czy na Teneryfie można było zobaczyć więcej.
Podsumowanie
Jak widziecie Fuertaventura to bardzo ciekawa wyspa, różnorodna i klimatyczna. Na licznych zdjęciach widzicie piękną słoneczną pogodę jak i ciemne, deszczowe chmury, a co najciekawsze niektóre z tych zdjęć były robione w odstępie 30 minut i tylu też kilometrów od siebie. Zdecydowanie na urlop, czy zimowy czy też letni, polecam Wam wypoczynek i zwiedzanie Wysp Kanaryjskich. Jednak jeśli mam być z Wami całkiem szczera, mimo uroków wyspy, przy kolejnej wyprawie wybiorę jednak sprawdzoną Teneryfę lub Gran Canarię, na których aż tak bardzo nie wieje.

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//
Wyprawa off-road?! Rewelacja! Aż chciałoby się przenieść teraz na wyspę chociaż na tą jedną wyprawę 😀
Alex wyprawa rewelacyjna, chociaż w Polsce można trafić na równie dobre, a nawet jeszcze lepsze – coś o tym wiemy 🙂
Byliśmy w maju 2013 r. Nawet w tym samym hotelu i w podobnych miejscach. 🙂 Było super 🙂 Na południe nie dotarliśmy, za to pojechaliśmy na Lanzarote i Lobos.
Teneryfę polecam! Zwiedziliśmy dokładnie. U nas następne plany to Gran Canadian lub Madera
Lanzarote zostawiliśmy sobie „na kiedyś”, Teneryfę uwielbiamy, a Gran Canaria koniecznie jest chyba najcieplejsza!
Moi znajomi byli.. szczerze… no za bardzo oprócz piękna oceanu to nie ma nic… Palmy muszą byc nawadniane, bo naturalnie nic tam nie rosnie, to wyspa powulkaniczna i ten kolor tych gór :/ raczej byłaby to dla mnie stracona kasa….
Na Wyspach Kanaryjskich jeszcze nas nie było, aczkolwiek na weekend kiedyś byśmy z chęcią wyskoczyły. Widoki przepiękne, gorzej z wiatrem.