Uwaga! Czytacie na własną odpowiedzialność – tekst zawiera spojlery! Pastor, który przecina gumki w spodenkach pływackich, casanova podrywacz namawiający kobiety do kradzieży, ratowniczka szaleńczo zakochana w swojej koleżance, a nawet patentowany leń, który kradnie dzieciom nagrody to nie postaci z najnowszego odcinka „Rozmów w Toku”, a bohaterowie jednej z książek dziecięcych.
Wybierając wieczorne lektury dla moich dzieci często sugeruje się opiniami przeczytanymi w sieci czy też usłyszanymi od znajomych. Powodowana dobrymi recenzjami opowieści z serii „Biura detektywistycznego Lassego i Mai” sięgnęłam po jedną z dostępnych w bibliotece części autorstwa Martina Widmarka pod ciekawym tytułem „Tajemnica Pływalni”. Nie spodziewając się niczego niewłaściwego (przecież to książka dla dzieci) zaczęłam ją czytać moi synkom podczas cowieczornego rytuału usypiania. Nie była to jednak lektura, przy której mogłabym przymknąć oczy, z minuty na minutę otwierały się one coraz szerzej ze zdziwienia …
O czym opowiada ta część przygód detektywów? Wybierają się oni na Pływalnię w dzień Bożego Narodzenia, w tym dniu ma się odbyć pokaz skoków do wody znanego pływaka. Historia z pozoru banalna jednak w trakcie występu dzieją się dziwne rzeczy, załącza się alarm przeciwpożarowy, pływak gubi spodenki, a wszystkie rzeczy pozostawione w szatni zostają skradzione!
Czytając tę pasjonującą lekturę czułam się jak gdybym w ręku zamiast dziecięcej książeczki miała gazetę pokroju „Chwili dla Ciebie”, „Życia na Gorąco” czy innej w typie „Urzekła mnie Twoja historia”! Postaci z książki może i są przerysowane czy przedstawione zbyt groteskowo, ale czy dziecko w wieku 6+, bo do takiego czytelnika skierowana jest książka, wie już co to ironia?
Przeanalizujmy kilka z postaci:
Po pierwsze pastor przebrany za Mikołaja (niezupełnie, bo ma na sobie kąpielówki, a na nogach sandały), wręcza przybyłym prezenty, a cichaczem przecina pływakowi gumkę w spodenkach. Przyznaje się do tego, bo jak twierdzi nie mógł znieść, że ludzie w Boże Narodzenie oglądają występ zamiast skupić się na Jezusie. Pierwszy raz czytam o tak dziwnym przedstawieniu osoby duchownej do tego w książce dla dzieci.
Mój faworyt – znany pływak, który przez kilka miesięcy pisał listy miłosne do kasjerki pływalni, wyznając miłość namawiał ją równocześnie do kradzieży podczas występu, mamiąc wizją wspólnej ucieczki na Hawaje! Przyznacie, że historia bardzo ciekawa! Na koniec okazuje się, że to nie była jedyna kasjerka jaką namówił do tego czynu.
Czy tylko mi się wydaje, że kobiety w tej opowieści zostały przedstawione jako osoby naiwne, łatwowierne, nierozumne, by nie powiedzieć wprost – zwyczajnie głupie?
Co właściwie wnosi ta opowieść? Jak dla mnie zupełnie nic dobrego, dlatego następnym razem, szukając opowieści detektywistycznych, wybiorę naszego rodzimego autora Grzegorza Kasdepke i stworzonego przez niego „Detektywa Pozytywkę”. Tam mam pewność, że nie spotkam historii niekoniecznie przeznaczonych dzieciom.
Czytaliście opowieści z „Biura detektywistycznego Lassego i Mai”? Czy wszystkie są takie, czy tylko ja sięgnęłam po nieodpowiednią część, a może zwyczajnie się czepiam? Wiem tylko, że nie będę więcej wypożyczać książek napisanych przez tego autora.

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//
to wiem czego unikać
Nie czytałam ale po tą opisaną przez Ciebie napewno nie sięgnę… Autora poniosła chyba fantazja albo pisał ją po obejrzeniu „Dlaczego Ja?” 😉
Aga mam takie same spostrzeżenia, autor musi być fanem „dlaczego ja” i „ukrytej prawdy” – może powinien dla nich pisać scenariusze 🙂
Moja córka w zeszłym roku na urodziny w przedszkolu dostała książkę, w której główna bohaterka, owca, chciała popełnić samobójstwo bo źle jej było w gospodarstwie, co było idealnie zilustrowane (owca z uwiązanym u szyi kamieniem próbująca rzucić się w przepaść). No bajka wprost dla 4latki! Dodam, że książkę zakupywała jedna z przedszkolanek. Oczywiście zgłosiłam to naszej Pani wychowawczyni, książeczka została zabrana, szkoda, że w zamian córa nic nie dostała.
O mamo! Faktycznie cudny temat! Pamiętasz może tytuł lub autora?
Nie ładnie, że nie dali innej książeczki w zamian i jak w ogóle mogli kupić dziecku coś takiego!
Czytając Twojego posta, coraz bardziej otwierałam oczy ze zdziwienia. A co dopiero kilkuletnie dzieci…
Kochane Drogie mamy,!!!!jestem z wami!!!ja wczoraj sięgnęłam dla mojej córeczki po książkę pt”magiczne baśnie dla dziewczynek”-wydawnictwo P.H.W .Fenix.coreczka wybrała opowieść pt”Griselda”-i mówię wam szok,istotny szok,z każdym przeczytanym zdaniem moj szok
I moje oburzenie rosło!!!,czegoś takiego nie spotkałam jeszcze!!!!nie kupujcie !!!!,nie czytajcie!!’
Nie czytałyśmy, ale słyszałyśmy, że dzieciom ta seria się bardzo podoba. Jak widać, każdy lubi coś innego…
O detektywie są dwie fajne książeczki rozpoczynające serię: ,,Operacja Burzowa Chmura” i ,,Operacja Człowiek w czerni”.
Haha, padłam 🙂 Czasem można się zdziwić. Kiedyś otwieram pierwszą stronę książeczki i czytam na głos, że pewnego razu drwal nie miał już pieniędzy, aby wyżywić swoją 7 dzieci, więc razem z żoną zabrał je do lasu, aby je tam zostać. Dziękuję, koniec bajeczki 😀 Ale to był 1995 rok.
To Tomcio Paluch. A tak wogole to proszę poczytajcie sobie braci Grimm w oryginale bez cenzury. Tam to sie dopiero dzieje 😉
Swoją drogą to widze że rodzice mają coraz większą obsesję na punkcie bezpieczenstwa czytania niektórych ksiazek. Do twgo stopnia jest to juz absurdalne ze wilk z czerwonego Kapturka zostaje oddany do schroniska a babcia zamiast w brzuchu tego zwierza, siedziala schowana w szafie 😉
Trochę dystansu drodzy rodzice. My wychowalismy sie na takich bajkach i nie widzę uszczerbku na swoim zdrowiu psychicznym
O kurcze, gdybym jako dziecko na dobranoc usłyszała historyjke o przecinaniu gumki w kąpielówkach w życiu nie dałabym się zaciągnąć po tym na basen.
tym bardziej, że wyobraźnia dzieci nie zna granic i do tej historii jeszcze swoje dołoży … 🙂
Ojej, nie czytałam tej serii bo mój Gałganek jeszcze za mały, ale nie zapowiada się dobrze. Będę jej unikała, także dzięki! Ja ze swojej strony natknęłam się również na „smaczek”: http://rudymspojrzeniemnaswiat.blogspot.com/2013/12/zota-ksiega-wesoych-bajek-pouczajace.html
kolejna książka do mojej listy „nie czytać”!
Prawdziwa „perełka” literatury dziecięcej 😉
Pani Sylwio,
dziękujemy za ten artykuł! Mamy nadzieję, że będzie miał licznych czytelników! Nam, jako autorom książek dla dzieci, niezręcznie trochę poruszać te aspekty związane z czytelnictwem, ale bardzo czasem cierpimy widząc to, co jest na tzw. rynku książki. Bolejemy również nad tym, że często renomowane wydawnictwa kreują niezrozumiałe dla nas mody lub traktują książkę jako produkt, który należy „odpowiednio opakować, żeby trafić w cel, czyli rodzica, który podejmuje decyzje finansowe”. Zawartość tego opakowania ma znaczenie najwyżej drugo- lub trzeciorzędne. Niestety!
Serdecznie pozdrawiamy,
Elżbieta i Witold Szwajkowscy
Oby więcej było naprawdę pouczających książek, a nie takich – aby sprzedać!
A państwo to przepraszam co piszecie? Jakoś nie znam tych „licznych” tytulow.
Mój Tomek bardzo lubi tę serię. Zaczytuje się w niej od roku. (Ma teraz 6 lat 8 mcy) Książki te nie są dla małych dzieci, są dla 7-9 latków. Przyznam, że ja czytałam tylko kilka, ale treść pozostałych nie jest mi obca. Tomek czyta je sam. Nie jest to lektura na dobranoc dla przedszkolaków, ale nie uważam, że treść jest szokująca. Jest momentami dziwna, inna, zaskakująca, nietypowa, nie każdemu się podoba – ale bliska naszej codzienności. Wystarczy otworzyć gazetę powiatową i można przeczytać o księdzu, który coś tam coś tam, albo odwiedzić wujka i zobaczyć, że mieszka z drugim wujkiem na przykład… to już nie takie dziwne i niespotykane jak x lat temu. Mnie to nie oburza. Ale trzeba o tym rozmawiać. Bardziej wstrząśnięta byłam czytając na dobranoc baśnie Andersena czy braci Grimm w przekładzie bardzo zbliżonym do oryginału (okrutne macochy, ojciec dzieci wyprowadza do lasu, umiera dziewczynka z zapałkami.
Uważam, że trzeba wiedzieć po co sięga młody czytelnik i pomóc mu wybrać lub zrozumieć czytaną lekturę, to my wiemy czy dziecko jest gotowe na pewne treści czy nie, choć czasem jesteśmy zbyt zachowawczy. Natomiast gdy dziecko staje się starsze, sięga po bardziej różnorodną tematykę, warto mu pozwolić poznawać świat, nie ochronimy go przed wszystkim.
pozdrawiam 🙂
Gosiu masz dużo racji w tym co piszesz, jednak ja wolę czytać historię dziewczynki z zapałkami, która niesie w sobie jakiś morał, chociaż przyznaję, że jest bardzo smutna. Niestety większość dzisiejszych książek gdzieś zapodziała przesłanie i właśnie czytając „Tajemnicę pływalni” czułam się jakbym sięgnęła po gazetę powiatową. Nie ochronię moich dzieci przed światem jednak takie opowieści wolę odsunąć w czasie – niech się kiedyś dowiadują z „Faktu” 🙂
Kurcze, chyba wychodzi, że jestem bardzo mało tolerancyjna … :/
Mamo w domu 🙂 te książki też niosą morały, wierz mi moje córki dedukują i nieźle im to wychodzi , wiedzą że trzeba być ostrożnym nie tylko ode mnie czy pani w szkole. W bajkach i baśniach są mniej realne dla nas zagrożenia a w tej takie bliżej nas w dzisiejszych czasach . Jak dla mnie jest ok 😉 PS tez bym chciała opóźnić im dostęp do różnych informacji ale sie nie da, koledzy i koleżanki w szkole są mniej dyskretni hahaha
Gosia brawo Ty! Wszyscy krytykują a Ty jedna trafiłas w sedno. Moje córki też czytają i uwiebiają i z wypiekami na twarzy czekają na kolejne tytuły. Lubią zagadki a tam są przedstawione w zaskakujący , śmieszny i tylko trochę straszny sposób. W życiu jest dużo gorzej a do życia nie przygotują ich bajki o wilkach i śwince Peppie. Przychodzi taki wiek , że kazdy wybiera co chce czytać i myślę że robienie złej reklamy tej serii nie jest dobre. Ale to tylko moje zdanie.
A ja doszukiwałabym się w tej książce drugiego dna. Bo może rzeczywiście nie jest ona dla sześciolatka ale myślę, że uczy tolerancji, samodzielnego myślenia i odróżniania dobra od zła. Chciałabym żeby moje dziecko było świadome tego co może je czekać, co może dziać się dookoła i akceptować fakt, że są ludzie, którzy kochają osoby tej samej płci.
A może by zrobić listę takich książek nie polecanych i kontrowersyjnych i każdy mógłby „swoje” dopisać, żeby żadne dziecko nie doznało już szoku …..i koszmarów 🙂
Pozdrawiam,
Oj tak przydałoby się coś takiego! Nawet pytałam o to na FB, kilka odpowiedzi było z propozycjami. Muffka dopisałabyś coś do listy?
Nie zgadzam się ta książka jest świetna jak przeczytasz to się przekonasz !
Jagoda, czytałam – mnie nie przekonała.
Ja polecam gorąco serię Biuro Detektywistyczne nr 2 ( Operacja człowiek w czerni, burzowa chmura, reklamówka itd.) Wciągająca lektura dla 7 latka i 3 latka 🙂 przynajmniej moich. Pozdrawiam!
Acha. Czyli ogólnie geje i lesbijki – jesteś na nich otwarta, jest to norma, samo życie. Jesteś tolerancyjna. Ale pokazywać to dzieciom? Och, fuj! Przecież to zboczone! Lesbijki i geje w książkach dla dzieci, skandal! Mężyczna kocha kobietę – o tym się czyta na dobranoc, a nie o kobiecie która kocha kobietę. Nie ma to jak wychować kogoś tolerancyjnego od małego.
Kobieto, zastanów się co ty piszesz (celowo z małej litery). Albo jesteś tolerancyjna, albo nie. Albo traktujesz to jako zboczenie, albo nie. Nie można stać pośrodku. „Jestem tolerancyjna ale zboczeniu mówię nie”. Tak to z grubsza wygląda.
Pierniczona polska zaściankowość…
Kolejna osoba, dla której jest to choroba, a już na pewno twoje dziecko po przeczytaniu zostanie zdemoralizowane przez miłość lesbijek. Tak, w Polsce wszyscy są tolerancyjni i otwarci, pod warunkiem że nie chodzi o gejów, lesbijki, uchodźcy, islam etc. Tak, to właśnie jest tolerancja. To jak z demokracją w Polsce. Masakra.
Wiesz, jest takie powiedzenie, przyjaciół poznaje się w biedzie. Tolerancyjnych ludzi poznaje się w kontekście problemu.
Nie, nie jesteś tolerancyjna, przestań sobie to wmawiać. Gdybyś była, w ogóle by Ciebie to nie zdziwiło. Tymczasem Ciebie nie dość że zdziwiło, to jeszcze wprowadziłaś cenzurę. Niesamowite. A najbardziej porażające jest to, jak bardzo inni Ci przyklaskują. Inni, równie tolerancyjni. Heh
Matyldo czytałaś może tą książkę? Jeśli nie to najpierw przeczytaj, a potem wróć tutaj z komentarzem, bo bijesz pianę nie mając podstaw.
Moja córka ma teraz 9 lat i Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai czytamy od jej 6 roku życia, kupujemy każdą książkę, która zostaje na bieżąco wydana. Ja nie lubię sugerować się tym co inni powiedzą nie zapoznając się samemu i dziwi mnie że tylu tu mam przyjmujący cudzy punkt widzenia. Ale nie to jest tematem mojej wypowiedzi tutaj. W części ” Tajemnica kawiarni” właściciel zakochany jest w kelnerze. To było tak zaskakujące, że całą rodziną ( dla ścisłości mama, tata i córka) śmialiśmy się z tego kilka dni. Przy okazji była możliwość wytłumaczyć dziecku, że tak czasem jest. Że niektórzy się z tym ukrywają, niektórzy okazują. W jednym kraju to możliwe, w drugim nie. Moje dziecko nie będzie wytykało potem nikogo palcami, kogoś kto jest inny. I wolę z nią to omówić na mój sposób i wytłumaczyć, niż ma z parę lat oglądać z koleżankami MTV i stamtąd się dowiedzieć. I stokroć wolę tę serię niż Holly Web , która większość każdej książki trzyma dziecko w stanie niepewności i lęku o los bezbronnego zwierzątka. Tyle na temat jak my radzimy sobie z różnymi tematami. Ale na litość…myślcie samodzielnie , potem tyle zdziwienia że dzieci poddają się sugestii czy namowom koleżeństwa…A ich mamy które słuchają innych mam i kształtują na tej podstawie swoje dzieci? Koło zamknięte…
brawo Ty!
Nie wiem Nie czytałem tej części ale inne co ciekawe i mi się podobają Pozdrawiam
Moje dziecko 8,5 lat od roku czyta biuro detektywistyczne związki opisane powyżej podobnie jak kura domowa omowilismy przy czytaniu a młody uznał je za niesmaczne. Warto zauważyć iż dziecko zwraca uwagę na coś zupełnie innego niż my dorośli. Młody zawsze stara się sam rozwiązać zagadkę, wraca kilka stron sprawdzając wszystko i często udaje mu się zgadnąć albo sprawdzamy kto z nas (mama tata czy dziecko)miał rację. Czasami mam wrażenie ze dla niego to mogli by w tej książce występować bandyci pod postacią zwierząt tak samo jak pod postacią osób homosexualnych-dziecko na to nie zwraca uwagi. A tematy kontrowersyjne rozwiazalismy w domu . Lepsze to niż późniejsze story w szkole gdy pani powiedziała dzieciom ze niektórzy mogą mieć dwie mamusie-no śmiechu warte
Moja córka bardzo lubi tą serię , ja też ją przeczytałam. I nie uważam tych książek, za głupich, beznadziejnych, dziwnych. Napisana w prostym języku, duże litery, ilustracje (nie za piękne moim zdaniem, ale dzieciom się podobają). Odnosi się do wielu sytuacji z życia wziętych, więc dlaczego je pomijać i dziecku stwarzać wrażenie ułudy, że świat taki nie jest? A jak dziecko o czymś przeczyta i dopytuje potem, to źle?Moim zdaniem bardzo dobrze, bo znaczy, że czyta ze zrozumieniem. Trochę tolerancji.
Mieli rację wydawcy nie wypuszczając Tajemnicy kościoła, uznając ją za zbyt kontrowersyjną. Oj mieli racje, skoro oburzenie budzi mikołaj w sandałach. Jak ktoś chce się czepnąć to i przecinek będzie przeszkadzał.
Kiedy moja siostra kończyła 9 lat, na urodziny mój tata sprezentował jej polskie Tajemnicy Kościoła wydanie zrobione całkowicie przez niego. Rzeczywiście mieli rację, że jej nie wydali skoro ludzi oburza podrywacz, ale ja nadal uważam Tajemnicę Kościoła za perełkę w mojej kolekcji. Lasse i Maja to moje dzieciństwo!
Odnalazłam ten wątek sprawdzając, czy wyszła już Tajemnica mody – najnowsza z serii. Moja córka uwielbia te książki i przeczytałyśmy wszystkie nieskończoną ilość razy, a zeczęłyśmy jak miała około 6 lat. Może dla niektórych są kontrowersyjne. Pastor przedstawiony jako oderwany od rzeczywistości, infantylny świrus nie jest dla córki stereotypem księdza, tylko śmieszną postacią z książki. Prawdziwego księdza zna i szanuje z kościoła. Pojawiające się geje i lesbijki to okazja, żeby w sposób naturalny i bez robienia afery powiedzieć, że tak czasami się zdarza. Poza tym książki bardzo życiowe, przewijaja się tematy ekonomiczne, o których dzieci często nie mają pojęcia. Zawsze jest motyw, często oparty na potrzebach finansowyc, czasem zemsta, czasem miłość, a na końcu przestępstwo. To dobra zabawa na podstawie poszlak zgadywać kto, jak, kiedy i po co popełnił przestępstwo. Ja polecam.
W życiu bym nie przypuszczała, że komuś może przeszkadzać pokazanie dziecku, że na świecie są geje i lesbijki. Taki jest świat, dziecko się z tym spotka prędzej czy później. W tej książce fajnie to zostało pokazane, mój sześciolatek nie miał z tym problemu. Czyżby homofobia? Obrzydliwe i zasciankowe podejście.
To nie jest zaściankowe podejście. Teraz jest moda na taką tolerancję, postepową, europejską, rzekomo mądrą. Nie jest to normalne-leabijstwo i gejostwo.
Również znam tą serię. Wydaje mi się , że uczy ona,że życie często nie opiera się na schematach, ale jest zaskakujące, śmieszne, smutne, itd. Barwy życia są przeróżne, a przyjaźń i miłość zawsze wartością nadrzędną. Tego właśnie uczą te książki. Polecam tą serię wszystkim tym, którzy chcą uczyć dzieci otwartości, krytycznego myślenia, umiejętności samodzielnego wyboru swojej drogi, a nie tylko kroczenia za modą. Na przykład, seria o Martynce jest piękna, ale bardzo schematyczna. Uważam, że 8 latki są gotowe mentalnie na przygody tych detektywów i nieschematyczne, mądre myślenie.
Ja też trafiłam tutaj szukając Tajemnicy mody-dzisiaj premiera. Mój syn – dzisiaj ma 11 lat – zaczytuje się tą serią od pierwszego tomu (na początku był w takim wieku że czytaliśmy razem), nie widzę w niej nic złego a trudne tematy, które istnieją wolę tłumaczyć niż ukrywać. Moje dziecko bawi zgadywanie kto jest przestępcą i tłumaczenie nazwisk bohaterów (niektórzy nazywają się zgodnie z wykonywanym zawodem np. Franco Bollo – listonosz to z włoskiego francobollo – znaczek).
Książki są dostępne w bibliotekach i jak najbardziej nadają się do czytania dzieciom! Szwedzka literatura uważana jest za jedną z najlepszych na świecie. Według mnie nie ma w tym nic złego, że autor przedstawia życie jakim jest i nie chowa niczego pod kloszem. Panie w bibliotece mówią, że raczej dzieci nie wyłapują miłości nazwijmy to „innej”, czy tego, że w Boże Narodzenie ludzie idą oglądać zawody a nie modlą się – i mają rację. A jeśli nawet to prędzej czy później dzieci będą musiały się zmierzyć z prawdą taką czy inną. Lepiej aniżeli rodzice wytłumaczą swoim pociechom pewne sprawy, aniżeli zrobi to ktoś obcy i w nieodpowiedni sposób. Dobrze kształcić dzieci a nie je ograniczać. Potem takim dzieciaczkom jest łatwiej w życiu (są w stanie wiele zrozumieć). Takie jest życie i żadna z nas nie ma na to żadnego wpływu. Tak było, jest i będzie. PS. Przeczytaliśmy całą serię i bardzo nam się podobała, dziecko wręcz uwielbiało ją! Zresztą nie tylko nam, literatura cieszy się ogromnym zainteresowaniem.
My mamy tylko jedną część biura „Tajemnica biblioteki” i tutaj również ksiądz jest przedstawiony w dziwaczny i niesmaczny sposób. Z biblioteki znikają książki i okazuje się, że za tymi kradzieżami stoi właśnie kapłan, który przed świętem Wniebowstąpienia Jezusa szykuje dla niego prezent-paczkę z książkami, bo do nieba jest przecież tak strasznie daleko i przyda się coś do czytania na drogę… Jak pierwszy raz przeczytałam tę książkę chłopakom to po prostu byłam w szoku. Serio? Czy to na prawdę jest książka przeznaczona dla dzieci w wieku 7-9 lat? Co ma na celu ukazanie księdza, który kradnie i to z takiego powodu? Niestety moim chłopakom książka się spodobała, ale ile musiałam się nagadać później, żeby jakoś im wytłumaczyć taką postawę księdza, obrócić to wszystko w żart. A najdziwniejsze jest to, że seria znajduje się chyba na liście książek polecanych przez fundację Cała Polska czyta dzieciom. Fakt, że dzieciom się podoba, ale jaką wartość ta pozycja przedstawia, co dzieci z tej lektury wyniosą, co autorzy chcieli przekazać???
My przeczytaliśmy wszystkie które były w bibliotece. Dla mnie są ciekawe i wciągające, a mój syn nie jest molem książkowym więc chętnie po nie sięgałam żeby go zachęcić do czytania. Kiedyś czytałam którąś z części Kliniki dla zwierząt w Leśnej Górce, był tam opis molestowania seksualnego w pracy-przynajmniej ja to tak odebrałam..W każdym razie ofiara zalotów zachowała się wzorowo co nie zmienia faktu że byłam trochę zniesmaczona. Dużo zależy od tego kiedy pisana była książka, ostatnio mój syn przerabiał Pannę z mokrą głową, kiedyś pewnie było to uważane za nieszkodliwe ale gdy dziś czytałam jak bliska więź łączyła główną bohaterkę z księdzem byłam w szoku.
Czytam i nie mogę się nadziwić, jak z książki, która w zabawny sposób pokazuje różnych bohaterów w sytuacjach życiowo nieżyciowych zrobić książkę ideologiczną. Ksiądz który kradnie – no cóż, to tylko człowiek, popełnia te same grzechy co zwykli śmiertelnicy; w życiu zdarza się że kobieta zakochuje się w kobiecie a mężczyzna w mężczyźnie – kiedy jest dobry moment, żeby o tym powiedzieć? – właśnie przy takiej zabawnej lekturze – w innym przypadku zrobią to dzieci na podwórku a wtedy, jako rodzic, nie będziemy mieli na to już żadnego wpływu. Cała seria jest zabawna, trochę abstrakcyjna; krótkie zdania są łatwe do przyswojenia dla dzieci, które niezbyt chętnie dotychczas sięgały po książki do samodzielnego czytania. W porównaniu z tymi opowiadaniami Jaś i Małgosia czy wspomniana już Dziewczynka z zapałkami to dramaty i horrory! W jednej dzieci są tuczone przez wiedźmę, żeby były bardziej smakowite, w innej sierota umiera z głodu i zimna na ulicy bo nie ma się kto nią zaopiekować… A Detektyw Pozytywka – też fajny, choć tym razem to chyba z faceta zrobiono kompletnego pierdołę 😉
No więc doszliśmy do tego, że dla wielu nienaturalne robi się naturalne i to się dzieciom pokazuje… A kto wciąż uważa, że śrubka pasuje do nakrętki, a nie inaczej, to już zaraz homofobia i brak tolerancji… Jak brak argumentów, to padają inwektywy… Ja wolę dzieciom pokazywać jednak świat prawidłowy. Aby bezwiednie kopiując kopiowały dobry model. Jak już wyrosną z wieku bezwiednego kopiowania tego, co widzą i słyszą, albo jak życie samo przyniesie konieczność zmierzenia się z inną rzeczywistością, to ją poznają.
Ula-z zainteresowaniem przesledzilam dyskusję. I w końcu, po przeczytaniu Twojego zdania, jak dla mnie, jesteś Głosem Rozsądku. Dodałbym do tej dyskusji, aby zacząć wprowadzać dzieci w świat, od nauki wartości i szacunku do każdego człowieka.
Zgadza sie, homofobia, zasciankowosc, trzeba byc tolerancyjnym, bo co? Bo wypada, bo modne, bo inteligentne? Ma Pani racje.
Mój syn (7,5 roku) uwielbia serię z Lassem i Mają, sam sobie ją czyta i wypożycza kolejne pozycje (te, których nie ma w domu) ze szkolnej biblioteki. Cykl jest zabawny, uczy dziecko uważnego czytania, kojarzenia faktów, niezbyt pochopnego oceniania i wydawania opinii. Nie zgodze się z powyższą opinią. Dzięki tym książkom dziecko zadaje mi wiele pytań o otaczający go świat i wie, że nie zawsze czarne jest czarne, a biał białe. Wie, że każdy ma grzeszki na sumieniu, by nie ufać obcym, by nie bać się reagować w przypadku zagrożenia życia swojego lub innych. Reasumując- polecam serie „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai”
Moja córka (5,5 roku) właśnie zaczęła przygodę z tą serią. Dla nas żaden temat nie jest tematem tabu. Córka od lat dopytuje o trudne tematy życiowe i wbrew temu co niektórzy tu piszą, wie co to jest ironia i sarkazm. Doskonale wychwyciła w „Tajemnicy kawiarni”, że Pan zakochał się w innym mężczyźnie. Nie jest to dla nas nic dziwnego, po prostu taki jest świat, takie rzeczy się dzieją. Bezwiedne kopiowanie w tym wieku raczej już powinno się zakończyć. Seria jest skierowana dla dzieci od 6 lat, które potrafią już same analizować problemy. Te książki przede wszystkim bawią, więc to, że ksiądz ukazany jest w śmieszny sposób jest częścią formuły jaką stanowi cała seria. A co to ksiądz nie może być inny, dziwny, śmieszny albo zły? Może. Właśnie dlatego szwedzka literatura jest popularna i bardzo chwalona. Bo nie jest zaściankowa. A serię zaczęłam kupować córce po tym, jak miesiąc temu wyciągnęłam swoją starą książkę o Koziołku Matołku. Przeczytałam jej książkę na noc, po czym nie mogła zasnąć i przez kolejne dni przeżywała, bo biednemu Koziołkowi odcięto głowę! Na szczęście w książkach o Lassem i Mai nikogo nie mordują.
Ta seria jest śmieszna, ale i porusza dość kontrowersyjne tematy – w Polsce staramy się ich jak najdłużej unikać w rozmowach z dziećmi. Sama byłam poruszona, gdy przeczytałam 8-letniej siostrzenicy o tym, że pani zakochała się w pani. Różne rozmowy przed nami, ale maluchom można ich oszczędzić i poczekać aż więcej będą w stanie zrozumieć.
Dodam jeszcze, że oczywiście każde dziecko rozwija się w swoim tempie, ale wiek 6-9lat jest już odpowiedni na rozmowy tego typu.
Hej! A mnie się właśnie podoba, że pastor w tej serii książek jest przedstawiony jako niespełna rozumu. 😀 Nie lubię księży, duchownych itd i sutanna nie sprawi, że będę ich traktować jak nadludzi dla zasady. Uważam podobnie, że mogą być lekko spaczeni. 😉
Fajnie, że zupełnie otwarcie są w tej ksiażce pokazane sympatie osób tej samej płci. Im więcej będzie ich w książkach, tym większa nasza tolerancja na ludzi lgbt wokół nas.
Przerysowane postacie, są dziwnie prawdziwe. Serio, każdy zna kogoś, kto mógłby się tak zachować. Dzieci uczą się, odróżniać dobro od zła. Mężczyźni nie powinni rozkochiwać w sobie kobiet dla pieniędzy. Dziewczyny naiwnie wierzyć w każde słowo. Nie powinno się też niszczyć mienia innych osób dla realizacji własnych dziwnych idei… Przeczytaliśmy z Synem wszystkie książki z tej serii, niektóre kilka razy. Mieliśmy dzięki temu mnóstwo przemyśleń i rozmów na temat wyborów i zachowań bohaterów. W większości przypadków Syn sam trafnie zauważał, że zachowanie bohatera było nieodpowiednie, albo dziwne. Przypisywał też bohaterom cechy: ten bohater jest gburowaty, a tej chodzi tylko o diamenty.
Nie skreślajcie tej serii. W moim odczuciu warto przeczytać. 😉