Pewnie wiecie, że to nie najlepszy pomysł trzymać ciastolinę w półce zawieszonej nad grzejnikiem. A szczególnie ciastoliny wykonanej w domowych warunkach (przepis). Przekonaliśmy się o tym osobiście. Nasze woreczki zamiast dobrej masy zawierają papkolinę. Ale mimo to udało nam się znaleźć na nią pomysł.
Już mieliśmy ją wyrzucić, bo na co nam taka klejąca się masa, ale Krzyś zaczął dłubać w niej przez folię. I tym sposobem powstały papkolinowe stwory potwory! Brały one udział w konkursie na najstraszniejszego twora. Jak myślicie który wygrał?
A teraz pytanie za sto punktów! Kto robił ciastolinę z naszego przepisu i powie nam czy się nie popsuła? Zastanawiam się czy to tylko wpływ zbyt wysokiej temperatury czy też może taka domowa masa nie jest zbyt trwała?

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//
My robilismy podobnie, tylko dalam kwasek cytrynowy zamiast soku z cytryny i ciastolina nie psuje sie, a trzymamy w pojemnikach po orginalnej ciastolinie. Pewnie zepsulo sie od wysokiej temperatury.
Niezłe potworzyska
My robiliśmy, od początku jest bardziej klejąca niż sklepowa. Trzymamy w słoiczkach zakręcanych (takich po ketchupie), dodajemy do niej trochę mąki i zabawa toczy się dalej.
Nam tez sie rozplynela, juz drugiego dnia, dodalismy maki ale juz byla twardsza i kolory nie byly juz takie ladne.
Nie słyszałam jeszcze o pomysle na domową ciastolinę, musze wypróbować i dam znać. Potwór ostatni najlepszy. 😉
bo będę korzystać na pewno dlatego nominuję:
http://blizniaczecuda.blogspot.co.uk/2014/03/nominacja-liebster-blog-jestem-w-szoku.html
Ostatni potwór najfajniejszy 🙂
Ciekawy pomysł jeżeli chodzi o wykorzystanie „popsutego” produktu. Swoją drogą wyszedł wam bardzo ładny stworek. Może powinnaś opatentować tą papkolinę i zastrzec jej nazwę a potem sprzedawać 🙂 Jeszcze raz gratuluję pomysłu za zabawę 🙂
Ha:) A ja wiedziałam, znaczy się dowiedziałam jak mi się rozpłynęła:) Ale czy to nie jest zalezne od barwników? Mamy teraz jeden zestaw i trzymamy go w kuchni na szafce. Daleko od kaloryfera, ale pomimo tego czerwony kolor jest bardziej miękki niz pozostałe.
Wczoraj znowu zrobilismy ciastoline z waszego przepisu, ale zaniast soku z cytryny dodalismy kwasek cytrynowy. Po ugotowaniu i po dodaniu barwnikow ( nasze sa w plynie) dodalismy jeszcze troche maki. Po zabawie schowalismy do pojemnikow po starej ciastolinie i schowalismy do lodowki. I dzis byla idealna, nawet lepsza niz wczoraj. 😉 pozdrawiamy. 🙂
Ostatnie zdjęcie najlepsze 🙂 super ze nic się u was nie psuje, wszystko jest wykorzystane 🙂
O mamo, jakie straszne potworzyska! 😉 Ten na ostatnim zdjęciu odlotowy 🙂
Proszę, pomóż nam zebrać głosy, żebyśmy mogli wybudować plac zabaw dla dzieci i uczynić ich świat (i nasz) bardziej kolorowym. Każdy głos się liczy.
http://todlamniewazne.pl/inicjatywa,701,bezpieczne-dziecinstwo-kolorowy-plac-zabaw.html
Z ciastoliną zawsze jest kreatywna zabawa