Pisałam ostatnio, że to jeszcze nie koniec pomysłów związanych z pestkami dyni. I słowa dotrzymuję, bo chłopcom bardzo spodobała się możliwość malowania po nich. Tym sposobem powstały ślimaki, a przy okazji dzieciaki odkryły nową możliwość – mieszanie kolorów!
Potrzebne:
– kartka z bloku technicznego
– klej
– pestki dyni
– farby plakatowe w trzech podstawowych kolorach
– pędzelek, ołówek
Zaczęliśmy od namalowania ślimaka.
Do jego skorupy przykleiliśmy pestki – jedna przy drugiej (przynajmniej takie było założenie).
Musieliśmy odczekać, aż klej wyschnie, aby móc malować pestki. Wybraliśmy 3 kolory: żółty, czerwony i niebieski. Malowaliśmy kolejno 7 pestek na żółto, potem siedem zostawialiśmy nie pomalowanych, kolejne 7 na czerwono, znów przerwa i 7 niebieskich. Krzyś miał więcej pestek na ślimaku, więc liczył co 10. Przy okazji potrenowaliśmy liczenie (co jak widać nie jest jeszcze najmocniejszą stroną, ale trening czyni mistrza – jak to mówią).
W pozostawionych przerwach, użyliśmy małej sprytnej sztuczki – mieszaliśmy kolory. Chłopcy zgadywali co uzyskamy z połączenia czerwonego z żółtym itp.
Tym sposobem stworzyliśmy bardzo kolorowe ślimaki i przy okazji dowiedzieliśmy się co nieco o kolorach.
A na deser – obrażony Damiś:
… bo mama nie pozwoliła szturchać Krzysia jak maluje …

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//
Sympatyczne te ślimaki 🙂 U nas dzisiaj było szaleństwo z kaszą, rezultat tego szaleństwa wkrótce będzie można zobaczyć – na razie schnie na parapecie.
Chyba muszę zakupić pestki 😀
Ale fajna zabawa! A umnie też dziewczyny sie obrażają, jak nie 11 latka, to dwulatka, a potem kłótnie i miłości, oh eh.. 😉