Nie odchodzimy jeszcze od tematu książek. Chciałabym Wam opowiedzieć o nowej książce Hervego Tulleta, do której początkowo miałam mieszane uczucia. Po pierwszym przeczytaniu byłam mocno rozczarowana, za to dzieciaki – zachwycone. Z biegiem czasu jednak zrozumiałam jej potencjał i zdecydowanie mogę ją polecić.
Harve Tullet autor bestsellerowych książeczek m.in. Naciśnij mnie i Turlututu, a kuku to ja jest dla nas autorem numer jeden jeśli chodzi o lektury. Po jego nowej pozycji spodziewałam się naprawdę wiele, wręcz prawdziwej bomby, która przebije poprzednie książeczki. Po zapoznaniu się z treścią, zapytałam chłopców czy im się podobała „Tak fajna, przeczytaj jeszcze raz mamo”. Oni byli zachwyceni, a ja rozczarowana. Dlaczego? Ponieważ podeszłam do książki stereotypowo, bo jak to możliwe, że bohaterowie nas wręcz wyganiają i pytają czy nie możemy przyjść później?! A możliwe! Ponieważ książeczka jest jeszcze nie skończona, nie ma tytułu, nie ma opowieści. To taka niecodzienna historia o tym jak powstaje bajka. Autor w charakterystyczny dla siebie sposób pokazuje nam, że pisanie opowieści dla młodych czytelników, nie jest sprawą ani prostą, ani łatwą, potrzeba cierpliwości i czasu.
Zacznijmy od początku. Otwieramy książkę a tam dwie zdziwione postacie – królewna i świnka. Tylko jakieś takie niewyraźne, nie do końca namalowane. Za chwilę pojawiają się kolejni bohaterowie, którzy właściwie nie wiedzą co z nami zrobić. Rozmawiają z dziećmi prostymi i bardzo dla nich zabawnymi zwrotami: „panie dzieju”, „kurtka na wacie”, „nie znam się, zarobiony jestem”. Próbują zająć czymś czytelnika, bo książeczka nie jest jeszcze gotowa. W końcu nie mogąc nic wymyślić, szukają autora, którym jest sam Harve Tullet.
Czy autor wymyśli opowieść? Czy skończy pracę nad książeczką? Tego Wam nie powiem, bo w recenzji nie chodzi przecież o streszczenie całej opowieści.
Poprzednie książki tego autora były mocno interaktywne, zachęcały dzieci do działania. Tym razem dzieciaki mają jedno zadanie nacisnąć pstryczek, aby zgasić lampę. W tym momencie nad naszą książeczką nastąpiła mała przepychanka, który z chłopców ma nacisnąć. To wyraźny znak, że dzieci przepadają za książeczkami, w których od nich coś zależy.
Tullet chciał tym razem pokazać coś innego, zaciekawić dzieci tym co się dzieje w książce gdy nikt jej nie czyta. Tak jak w bajce „Toy Strory” zabawki żyją własnym życiem, gdy nie ma w pobliżu dzieci, tak samo może być z bohaterami książek.. Autor ma świetne podejście do dzieci, wie czym ich zainteresować, do tego ma niesamowitą wyobraźnię, a przy jego książkach można ciekawie spędzać czas całą rodziną. Panie Tullet więcej książek prosimy!
Cena książki około 35 zł, ale na stronie wydawnictwa możną ją nabyć w promocyjnej cenie 25 zł.

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//
Pierwszy raz widzę książki tego autora… Aż sobie zapisałam i może Demolce Mikołaj coś podrzuci 😀
koniecznie! jego książki są fantastyczne
Jeszcze nie mamy, ale pewnie kupimy 🙂
Czytałam już o tej książeczce i coraz bardziej podoba mi się 🙂
Nie znam jeszcze tych książeczek.
czatuję na nią 🙂
A jakie to wydawnictwo ?
AgaPoznan
Wydawnictwo Babaryba