Powroty z wakacji bywają trudne, a szczególnie gdy od poniedziałku czekają na nas: niezapowiedziana kontrola skarbowa w firmie, roszady wśród pracowników i kolejna nieszczęsna angina. A gdy do tego dojdzie koszmar pierwszych dni spędzonych w przedszkolu bez rodziców i starszego brata przez najmłodszego syna to do, życia matki powolnym krokiem puka depresja. Jednak, aby oderwać się od monotonnej codzienności, powracam myślami do miejsca, w którym moi chłopcy zapragnęli zamieszkać. Miejsce pełne atrakcji, niekończącej się zabawy i bajek. W ciągu naszego tygodniowego pobytu w Karpaczu, dwukrotnie odwiedzaliśmy „Park Bajek”, a chłopcy ciągle chcieli tam być. Sami zobaczcie co ich tak przyciągało.
W parku tym mieszkają postaci ze znanych nam bajek, stworzone z drewna przez Gepetta, a oddzielone od naszego świata tylko szybą. Zachęcone przez podchodzące dzieci zaczynają się poruszać i opowiadać swoją historię.
Każda bajka ma swój domek. Znajdziecie tu nie tylko: Kopciuszka, Czerwonego Kapturka, Calineczkę, Pinokia czy Kota w butach, ale też bohaterów miejscowych legend. Warto posłuchać lektora, który opowiada bajki z ukrytego w domku głośnika. Warto także przyjrzeć się odwzorowaniu bajki z dokładnością co do szczegółu. W jednym domku Małgosia wpycha Babę Jagę do pieca, a w innym Czerwony Kapturek kręci głową z niedowierzaniem patrząc na wilka przebranego w strój babci.
Ale nie myślcie, że to koniec atrakcji, bo grubo się pomylicie. W Parku Bajek jest ich mnóstwo. Ogromny, nowoczesny plac zabaw przyciąga dzieciaki. Huśtawki, zjeżdżalnie, karuzele czekają, aby z nich skorzystać.
Niezależnie od pogody, czy świeci słońce czy jest mżawka, żadne dziecko (a przynajmniej moje na pewno) nie przejdzie obojętnie obok wodnego parku. Dzieciaki mogą do woli podnosić i opuszczać tamy, dolewać wody poprzez kręcenie spiralą, aby na koniec powstał mały wodospad.
W innej części parku można poćwiczyć celność strzelając z procy
lub używając pistoletu na monety.
Dla aktywnych maluchów znajdą się rowerki, na których można jeździć do woli, trampolina do podniebnych skoków i koparki do wyszukiwania skarbów w piasku.
Na koniec istne szaleństwo – letni tor pontonowy. Podobno najmłodsze dziecko, które nim jechało miało 1,5 roku, a i dorośli chętnie korzystają z tej atrakcji. Mimo obaw wielu rodziców, nie ma szansy, aby maluch podczas zjazdu wypadł z pontonu, Przyznajcie sami, że robi wrażenie. Krzyś po 4 zjeździe dalej prosił o jeszcze, nie wiem czy kiedyś by mu się ta zabawa znudziła.
„Park Bajek” znajdziecie w Karpaczu, a szczegóły jak do niego dojechać na stronie: www.parkbajek.pl
Bilet wstępu kosztował nas 30 zł (2 dorosłych i 2 dzieci).

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//