Mazurskie atrakcje zaskakują nas na każdym kroku, są bardzo ciekawe i różnorodne. Na koniec naszej wyprawy do Krainy Wielkich Jezior zawędrowaliśmy do Galindii. Jest to kolejny bardzo klimatyczny hotel. Według legend, teren ten zamieszkiwali dawniej Galindowie. I to właśnie stało się inspiracją dla właściciela posiadłości.
Przy wejściu wykupujemy „wizy”, aby móc zwiedzić teren. Za dwie osoby dorosłe zapłaciliśmy 20 zł, za chłopców nie musieliśmy płacić. Teren zwiedzały akurat dwie grupy kolonii, więc niestety nie mieliśmy szans na rozmowę i zdjęcie prawdziwego Galinda. Żałuję, bo jego strój robił wrażenie, z pewnością moglibyśmy dowiedzieć się czegoś ciekawego, niestety czas nas dzisiaj gonił.
Nie tylko „tubylcy” robią wrażenie. Sam teren, nad samym jeziorem i przy lesie nie dość, że zapiera dech to emanuje spokojem. Można się tu naprawdę zrelaksować.
Dodatkowo jak widzicie na zdjęciach jest tu wiele ciekawych rzeźb. To prawdziwa gratka dla pasjonatów fotografii, którzy szukają interesujących plenerów.
W hotelu znajduje się bursztynowa komnata, zdjęcia nie oddają jej uroku – mój aparat robi kiepskie zdjęcia przy zgaszonym świetle.
My obejrzeliśmy tylko część terenu, ale z tego co widziałam na stronie hotelu atrakcje dla gości są bardzo ciekawe. Wielkie brawa dla właściciela za niezwykle oryginalny pomysł na biznes.

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//