Meldujemy, że wróciliśmy z Warszawy. Chłopcy już śpią. Jakoś udało nam się ich położyć po dniu pełnym atrakcji. Chcecie się dowiedzieć czy warto się wybrać na „Disney on ice”? Pewnie, że warto! Przeczytajcie naszą relację z wyjazdu.
Wyjechaliśmy z domu dużo wcześniej, a właściwie cztery godziny przed przedstawieniem. Liczyliśmy ponad dwie godziny na postój obiadowy i ewentualne zakupy w stolicy. I co? I spóźniliśmy się na przedstawienie! Gdy wyjeżdżaliśmy z domu była bardzo ładna pogoda, a po drodze natknęliśmy się na intensywne opady śniegu. Zaliczyliśmy tylko postój na obiad. A w Warszawie byliśmy 20 minut przed przedstawieniem i ten czas zajęło nam szukanie miejsca postojowego, a potem szukanie drobnych, bo szatnia w Torwarze była płatna 2 złote od kurtki. A ja chłopców ciepło ubrałam. Myślałam, że skoro przedstawienie „na lodzie” to i zimno będzie jak na lodowisku i będziemy siedzieć w kurtkach. Nie znam się na technicznych aspektach lodowiska, ale na sali było strasznie gorąco.
To z minusów tyle. No może jeszcze jeden, że gadżety i przekąski sprzedawane w trakcie i po przedstawieniu były strasznie drogie.
Czas na plusy! Po pierwsze miejsca. Nie wiedzieliśmy gdzie będziemy siedzieć, bo w końcu to wygrana w konkursie. Siedzieliśmy w trzecim rzędzie pod samą sceną! Idealne miejsce. Wszystko widać z bliska. Chłopcy byli zachwyceni.
Po drugie magia. Disney słynie z magicznych bajek. Przedstawienie z postaciami z tych bajek było cudowne! Mąż śmiał się ze mnie, że bardziej cieszę się na to przedstawienie niż dzieci. Ale po cichu Wam powiem, że to było moje marzenie. Zawsze chciałam pojechać do DisneyLandu i zobaczyć przyjaciół Mickeya. Nie byłam. Ale dzisiaj widziałam je na żywo. I to tańczące na lodzie! Uwielbiam oglądać jazdę figurową, więc miałam dwa w jednym – podziwianie tańca na lodzie w połączeniu z bohaterami z dzieciństwa. Chłopcy też byli zachwyceni. Myślałam, że może są za mali i nie wytrzymają tyle na przedstawieniu. A tu mnie zadziwili. Szczególnie Damianek, który siedział grzecznie na kolanach z otwartą z wrażenia buzią i ciągle bił brawo.
Jedyny moment kiedy im się nudziło to Walentynki, na których był pokaz tańczących par książęcych z bajek m.in. Kopciuszek, Piękna i Bestia, Księżniczka i żaba, Mulan itd. Chłopcy nie znają tych bajek, dlatego w tym momencie się nudzili. (Mi się podobało 😉 )
Przedstawienie dzieliło się na dwa akty po ok. 45 min., rozdzielone około 15-minutową przerwą. W pierwszej części mogliśmy zobaczyć przyjęcie urodzinowe, halloween i wspomniane już walentynki. W drugiej zaś wakacje, wycieczkę po Japonii, Chin, Stanów Zjednoczonych, Rio de Janeiro, a także święta Bożego Narodzenia. Drugi akt zleciał nam błyskawicznie, tak nam się spodobał.
Chłopcom najbardziej Święta, a głównie Goffy przebrany za Mikołaja, którego przyjaciele wyciągali z komina oraz bohaterowie z Toy Story – jednej z ich ulubionych bajek. Tatuś za to wspominał, że „bardzo fajna była królewna Jasmina” 🙂 A ja byłam zauroczona każdą chwilą.
Urwiskowo serdecznie dziękujemy Wam za zorganizowanie konkursu! Dzięki Wam spełniło się jedno z moich marzeń! Jesteście niesamowici!
A jeśli możecie wybrać się na przedstawienie w Gdańsku – gorąco zachęcamy !
Poniżej krótka fotorelacja, niestety jak już pisałam niejednokrotnie nasz aparat nie jest najlepszy, więc nie są one zadowalające, ale może przybliżymy wam wygląd imprezy.

Cześć! Miło mi, że zajrzałaś na moją stronę! Jestem Sylwia - mama dwóch fantastycznych chłopców, miłośniczka trendu "Zrób to sam" i wyszukiwania trików ułatwiających życie (albo raczej nicnierobienie). Czytam książki prawie tak szybko, jak biegam za dziećmi, wolne chwile spędzam na spacerach szukając ciekawych kadrów.
Polub moją stronę na Facebooku: https://www.facebook.com/Mamawdomu/Zajrzyj na mój Instagram: https://www.instagram.com/mamawdomu//
Zerknij również do mojego sklepu: http://www.mamawdomu.pl/sklep//
Ale musiało być świetnie ! Chętnie bym się wybrała na coś takiego
ale super! i jakie super miejsca mieliscie!
STRAAAAAAAAAAAAAAASZNIE ZAZDROSZCZĘ 😀
cudnie!!
Zapraszam do udziału w Cyklicznym Wyzwaniu Kwiatowym u mnie na blogu 🙂
Super!!!
Buuuu a mój Franek się pochorował musieliśmy oddać bilety znajomym 🙁